Zenon Lissek. Niepodważalny idol mojego pokolenia. Pokolenia, w którym nie było wszechobecnej telewizji na meczach i chcąc zobaczyć swego ulubieńca, człowiek musiał pofatygować się na stadion.
Pierwsze mecze z udziałem Zenka, to połowa lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia i rodząca się drużyna, która za moment jeszcze raz zaatakuje Ekstraklasę.
Stało się to w głównej mierze dzięki Zenkowi, jego bramkom i fantastycznym asystom. W tamtym czasie w prasie pełno było wzmianek o duecie Lissek-Cygan, przed którym drżała niemal każda obrona rywali.
To przez Zenka prasowałem na koszulce numer 8, bo tylko w ten sposób można było mieć "półprofesjonalny" strój. I w tej koszulce zdobyłem tytuł Króla Strzelców na stadionie Gwardii Koszalin w kolonijnych zawodach.
A potem już ekstraklasowe emocje, zapamiętane ze szczegółami do dziś. Były to czasy, kiedy polscy piłkarze nie wyjeżdżali masowo za granicę i gwiazdy naszej reprezentacji gościły na naszym stadionie.
Gdybym miał wymienić mecze Zenka, które najbardziej zapadły mi w pamięci, były to w kolejności chronologicznej:
- wiosna 1988 i mecz z bezkonkurencyjnym wówczas Górnikiem Zabrze. W 10 minucie Lissek potężnym uderzeniem z 16 metrów przełamuje rękę Józefa Wandzika i piłka ląduje w okienku. Dało to początek spotkaniu pełnym emocji i sensacyjnemu zwycięstwu Szombierek 3:2
- wiosna 1989 i mecz ze Śląskiem Wrocław zakończony remisem 3:3. Licytacja na gole Lisska i Ryszarda Tarasiewicza, którą wygrał Zenek 3:2
- jesień 1992 i ostatni do tej pory sezon Szombierek w Ekstraklasie. Zenka już nie ma w składzie, próbuje swoich sił na Zachodzie. Wpada na chwilę, a dokładnie na 2 mecze. W pierwszym z nich przy Modrzewskiego gości Wisła Kraków i gra swoją "krakowską" piłeczkę. Miłe dla oka, obrońcy Szombierek są czasami bezradni. Ale sprawy w swoje nogi bierze Lissek, strzela 2 gole i Szombierki pokonują faworyzowaną Wisłę 2:1
Jeśli wierzyć lokalnej gazecie, Zenon Lissek strzelił dla Szombierek 119 bramek.
Dziś urna z jego prochami spoczęła na Cmentarzu Parafialnym w Szombierkach.
Zdjęcie pochodzi z profilu Facebook'a Pawła Czado.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz