sobota, 12 października 2013

Niemiła niespodzianka

Szombierki - Swornica 0-1 (0-1)
0:1 Słonecki 9'
Szombierki: Szymura, Szafrański (85' Malicki), Szeja, Ślęzok, Urbaniak (46' Dzido), Mróz (58' Ryś), Rosiński, Dymowski, Thiel (46' Pączko), Ciołek, Makowski
Swornica: Stodoła, Brzozowski, Michoń, Wróbel, Słonecki, Kurc (74' Franek), Kołodziej, Luptak (78' Benedyk), Komar (52' Meryk), Jaworski (89' Syldorf), Scisło

żółte kartki: Szeja, Dymowski, Dzido 2x - Wróbel, Benedyk
czerwona: Dzido (90+4) za dwie żółte

Po udanych ostatnio meczach Szombierek kibice oczekiwali kolejnego zwycięstwa. Niestety, w meczu w którym mieliśmy trzech (pod nieobecność Stefaniaka) kapitanów, żaden z nich nie potrafił poprowadzić drużyny do składnej gry, nie mówiąc o wygranej. Szombierki (na zielono tym razem) rozpoczęły w ustawieniu 4-5-1, a opaskę kapitana miał Thiel.
Zaczęło się obiecująco. Po wymianie piłki przed polem karnym z lewej strony w szesnastce w sytuacji niemal sam na sam znalazł się Thiel, ale jego strzał bramkarz wybił na róg. Po nim i lekkim zamieszaniu z 5m, lecz za lekko głową uderzał Makowski. W 9' rozpoczął się cały tragizm dzisiejszego dnia. Z lewej strony naszego pola karnego Luptak wrzucił piłkę z wolnego w okolice 11m, tam nie atakowany Szafrański nie potrafił wybić prostej piłki, wycofanie na 16m, płaski strzał Słoneckiego i 0:1.
I na tym zakończyły się w pierwszej połowie sytuacje zagrożenia pod naszą bramką, nie licząc nieudanych wrzutek, które mijały nasz słupek. Szombierki przystąpiły do ataku. W 16' Ciołek za lekko, w 18' Mróz uderza z 20m, Stodoła odbija przed siebie, ale nie ma nikogo na dobitkę. W 26' Mróz wykłada piłkę Rosińskiemu na 17m, po jego strzale piłka obok słupka wychodzi na rzut rożny. I to tyle jeśli chodzi o pierwszą połowę. Odnotować można jedynie w 44' zablokowany strzał w naszej szesnastce po rzucie wolnym oraz w 45+1 techniczny strzał Ciołka z rzutu wolnego, jednak za wysoko.
Widoczny był brak Jaromina, nikt nie potrafił wziąć odpowiedzialności za naszą ofensywę, słabo wykorzystywany był Ciołek (jednak przyznać trzeba, że nie miał dnia dziś), a gdy w końcu (po 30 minutach) zaczęto go zauważać po lewej stronie, to podania do niego były niedokładne.
Druga połowa rozpoczyna się od zmian personalnych i ustawienia. Za Urbaniaka wchodzi Dzido zajmując miejsce na środku obrony, Ślęzok przechodzi na lewo. Pączko wchodzi za Thiela (Szafrański przejmuje opaskę kapitana) i gramy 4-4-2. Nie przynosi to efektów, dalej gramy niedokładnie, by nie powiedzieć źle.
W 47' po faulu na Pączko Dymowski z 25m za wysoko, w 49' i 51' dwa razy lewym skrzydłem przedziera się Ciołek, bez efektu. W 57' faulowany Makowski, Dymowski z 22m w mur. W 58' za Mroza wchodzi Ryś. Ciołek przechodzi na prawe skrzydło, Ryś zostaje na lewym. I właśnie Ryś w 59' ładnym podaniem z głębi pola za plecy obrońców uruchamia Makowskiego, ten naciskany oddaje strzał z 9m w słupek.
Od 60' nie schodzimy z połowy gości, niestety zmiany wyniku (ani jakości gry) to nie przynosi. W 71' goście oddają drugi celny (i ostatni zarazem!!!) strzał na naszą bramkę, Szymura na róg.
Do końca meczu bijemy głową w mur, staramy się raz jednym skrzydłem, raz drugim, środkiem, ale klarownych okazji nie stwarzamy, dużo w naszej grze niedokładności, która chwilami wywoływała frustrację na trybunach. W 85' za Szafrańskiego wchodzi Malicki stając się trzecim naszym kapitanem w tym meczu. Goście umiejętnie grają na czas, sędzia dolicza 5 minut, w 90+4 Dzido otrzymuje drugą żółtą kartkę (pierwsza w 85') i kończymy w 10. Jeszcze w ostatniej akcji meczu Ryś przedziera się lewym skrzydłem, ale jego wrzutkę wyłapuje bramkarz gości i na tym sędzia kończy mecz.
Mecz w którym nic nie ujmując gościom śmiało można powiedzieć, że Swornica go nie wygrała, tylko Szombierki przegrały na własne życzenie (zlekceważenie rywala?). Dość powiedzieć, że najlepsi strzelcy z Czarnowąsów Scisło - Jaworski nie mieli ani jednej dogodnej okazji!!! Może i goście byli dobrze poukładani taktycznie, ale u nich też było sporo chaosu (czasami paniki) i niedokładności. Niestety, jeszcze gorzej zaprezentowali się gospodarze.
Jeśli miałbym wystawić naszym piłkarzom oceny, to wszystkim po równo 4 (w skali 1-10). Jedynie Szafrański 3, bo niczym nie odkupił winy za stratę bramki,  Szeja 5, za wygranie w zasadzie wszystkich główek i zastopowanie "żądeł" rywala, na wyższą ocenę zabrakło gry do przodu. Może jeszcze Ryś za udaną zmianę i kilka naprawdę ładnych i efektownych rajdów lewą stroną, ale zabrakło w nich dokładnego ostatniego podania.

1 komentarz:

  1. ehhh po 5 wspaniałych szpilach ,planowej porażce choć w atmosferze dziwnego sędziowania...dziś trzeba było przełknąć gorzką pigułkę :( tak słabo grających Zielonych nie było od szpilu z braziijlejro Piortówka :( oby to ino na chwila bo trza punkty ciułac aby nie wylecieć z 3 ligi

    OdpowiedzUsuń