wtorek, 28 kwietnia 2015

10 lat Kuby w biało-zielonych barwach!!!

Rzadki to przypadek wierności w obecnych czasach, tym bardziej godny pochwały i zasługujący na laury, a także budzący szacunek.
Mając niespełna 17 lat debiutował 30 kwietnia 2005 roku w 21 kolejce ówczesnej IV ligi w Sosnowcu w meczu z Czarnymi (0:1) wchodząc w 78' za Joachima Psiuka. Pierwszy mecz w podstawowej jedenastce i jednocześnie debiut przed naszą publicznością zaliczył w trzecim swym występie w 30 kolejce tamtego sezonu ze Spartą Lubliniec (3:2).
W kolejnym sezonie 2005/06 był już podstawowym zawodnikiem. Niestety, drużyna chyliła się ku upadkowi i Kubie przyszło grać w takich meczach jak 0:9 ze Źródłem Kromołów, 0:7 MK Katowice, 0:8 GKS Tychy, 1:7 i 0:8 Sarmacja Będzin, 0:8 Zieloni Żarki, 0:7 Górnik Wesoła, czy 0:9 GKS Katowice. Spadliśmy wtedy z hukiem z IV ligi, by w sezonie 2006/07 wycofać się z rozgrywek ligi okręgowej po rundzie jesiennej.
Jednak to nie załamało naszego bohatera. Hart ducha, niezłomność i talent pozwoliły mu znaleźć miejsce w odbudowanym zespole pod wodzą Krzysztofa Górecko i jako jedyny(!!!) z tamtej drużyny świętował awanse na kolejne szczeble, aż do III ligi. Początkowe niepowodzenia zrekompensował sobie m.in. w takich meczach jak 13:0 z Olimpią Boruszowice, 9:0 z Orłem Bobrowniki, 8:0 z Unią Świerklaniec, 9:1 z Czarnymi Sucha Góra.


Kolejne lata, to kolejne awanse i sukcesy, głównie w Pucharze Polski na szczeblu Podokręgu Bytom. W sezonie 2011/12 zdobywca PP po finale z Unią Świerklaniec 5:0, a w finale PP Śląskiego ZPN porażka po rzutach karnych z Polonią Łaziska.
W finale PP Podokręgu Bytom w sezonie 2012/13 na stadionie Polonii, to Kuba otworzył wynik strzelając bramkę w meczu, który zakończył się naszą wygraną 4:1 z rezerwą Polonii.
Sezon 2013/14 to kolejny Puchar Polski na szczeblu okręgowym (finał z Unią Świerklaniec 3:0), a także finał Śląskiego ZPN (z Pniówkiem Pawłowice 1:4).
Dobry duch zespołu, swego czasu kapitan drużyny. W tym sezonie powoływany na konsultacje szkoleniowe UEFA Region's Cup Śląska.
Przez 10 lat gry w biało-zielonych barwach Kuba zagrał do tej pory 270 razy (mecze ligowe i pucharowe) strzelając w nich 23 bramki.

Zdjęcie autorstwa Julka & Sebastian Pfajfer Photography opublikowano za ich zgodą, za co serdecznie dziękuję. 

niedziela, 26 kwietnia 2015

Zielony charakter

SZOMBIERKI - GÓRNIK WESOŁA 2:1(1:1)
11' Kuliński (karny) 1:0
14' Mieszczak (karny) 1:1
80' Makowski 2:1
Szombierki: Wiśniewski - Szafrański, Dzido, Ślęzok, Śliwa (46' Kasprzyk) - Kuliński (83' Mrozek), Rosiński (61' Lebek) - Pączko (86' Jarnot), Pach, Stefaniak - Makowski
Wesoła: Sitko - Tuleja, Hermann, Moskal, Bochenek (66' Kaniura) - Czapla, Lesik, Barwiński (78' Gajewski), Łaciok (46' Stokłosa), Koniarek - Mieszczak

Żółte kartki: Czapla, Stokłosa, Hermann
Czerwona: Dzido (14')

Zwycięskiego składu się nie zmienia - z takiego założenia wyszedł sztab szkoleniowy Szombierek desygnując do gry  taką samą "11", jak w Czarnowąsach. Dlatego też kapitan drużyny Marek Kasprzyk rozpoczął mecz na ławce.
Inicjatywę od razu przejęli Zieloni, dokumentując swą przewagę w 11', kiedy to po zagraniu Pączko piłka trafiła w rękę obrońcy Górnika i Kuliński jak w poprzednich dwóch meczach pewnym strzałem z rzutu karnego dał nam prowadzenie już na początku meczu. Wydawało się, że dla gospodarzy będzie to mecz lekki, łatwy i przyjemny. Ale o emocje postanowił zadbać Dzido. Najpierw źle i zbyt lekko zagrał piłkę głową do Wiśniewskiego, a chwilę później sfaulował w polu karnym Mieszczaka, który przejął futbolówkę i wychodził na czystą pozycję. Będący daleko od akcji sędzia główny dyktuje rzut karny i pokazuje naszemu obrońcy czerwoną kartkę (z decyzją tą długo nie mógł pogodzić się Wiśniewski, dyskutując z arbitrami jeszcze w przerwie w drodze do szatni). Dzido tak naprawdę nie zdążył się spocić, a już musiał udać się do szatni.
Po wyrównaniu Szombierki cofnęły się na własną połowę, szukając okazji do kontr. Trener Górecko postanowił nie zmieniać ustawienia, cofając do obrony Rosińskiego - graliśmy więc 4-1-3-1. Taktyka ta opłaciła się, gdyż kolejne minuty pokazały, że goście z Wesołej są do ogrania nawet w dziesiątkę. Pod naszą bramką okazji jak na lekarstwo, a Szombierki mogły prowadzić już do przerwy. Po zamieszaniu piłkę po strzale Makowskiego obronił Sitko, Stefaniak trafił w słupek, a Pach po efektownym pivocie uderzył po ziemi, ale Sitko z wielkim trudem ponownie obronił.
W przerwie za Śliwę wchodzi Kasprzyk zajmując pozycję na środku obrony, Rosiński wędruje na prawą pomoc, z prawej pomocy na lewą przechodzi Pączko, a Stefaniak z lewej pomocy wycofany do lewej obrony. Nadal przyjmujemy gości na własnej połowie i w zasadzie tylko w 56' było naprawdę groźnie pod naszą bramką, ale świetną interwencją popisał się Wiśniewski broniąc strzał z bliska. Kolejne minuty pokazały, że jeśli nie wygramy tego meczu, to będzie to strata punktów, mimo iż cały czas gramy o jednego zawodnika mniej. W 60' piłka ponownie trafia w słupek po zamieszaniu w polu karnym gości, chwilę później wydawało się, że Sitko faulował Pączkę, ale arbiter pozostał nie wzruszony. Zieloni widząc, że ze strony Górnika zagrożenia wielkiego nie ma poczynały sobie coraz śmielej. W 71' Pączko wychodzi sam na sam, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i został powstrzymany. W końcu w 80' po kolejnym rzucie rożnym Kuliński zawinął piłkę tak, że ta wylądowała w siatce, z tłumu wyjawił Makowski pokazując, że to jemu należy się bramka. Gospodarze spokojnie dowożą zwycięstwo do końcowych minut, mając po drodze kolejne okazje m.in. Lebka i Pacha.
Pochwały należą się więc naszym piłkarzom i trenerom, spokojnie wyczekując rywala po stracie zawodnika, a potem za walkę o pełną pulę, co im się udało, poprawiając w ten sposób niekorzystny dla nas bilans gier z Wesołą.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Swora na kolanach

SWORNICA CZARNOWĄSY - SZOMBIERKI 0:6(0:4)
5' Kuliński (karny) 0:1
21' Stefaniak 0:2
27' Pączko 0:3
40' Pach 0:4
63' Stefaniak 0:5
78' Pach 0:6
Swornica: Stodoła (75' Lisoń) - Filipe (72' Mazurek), Udarević, Brzozowski (46' Szampera), Szynklarz - Mikulski (46' Jędrzejczyk), Job, Surowiak, Scisło, Bienias - Jaworski
Szombierki: Wiśniewski - Szafrański (72' Konaszczuk), Dzido, Ślęzok, Śliwa - Pączko (67' Jarnot), Kuliński (78' Mrozek), Rosiński, Stefaniak - Pach (83' Malicki) - Makowski

Żółte kartki: Udarević, Filipe, Mazurek, Szynklarz

RELACJA

Przed meczem w Czarnowąsach można było mieć obawy. Swornica, to niewygodny dla nas rywal. Udowodnił to, pokonując nas dwukrotnie w Bytomiu. Bukmacherzy też faworyta widzieli w gospodarzach (kursy przed meczem 1-2.05; X-3.45; 2-2.89, ale na 1h przed spotkaniem 1-2.25; 2-2.6). Jednak Zieloni po raz kolejny zaskoczyli (przynajmniej mnie), choć nie tyle samym zwycięstwem, ile jego rozmiarami. Długo by szukać w annałach klubu, kiedy to po raz ostatni w ciągu 4 dni z wyjazdów przywozimy dwa zwycięstwa do zera.
Jako ciekawostkę podam fakt, iż Rafał Kuliński zdobył w tym sezonie 3 bramki. Wszystkie na wyjazdach w pierwszych minutach gry na 1:0 i w  meczach tych odnosiliśmy pewne zwyciętwa (z Wesołą 5:2 strzelił w 8', z Rekordem 3:0 w 1', a w Czarnowąsach 6:0 w 5').

środa, 15 kwietnia 2015

Nieoczekiwany zwrot

REKORD BIELSKO-BIAŁA - SZOMBIERKI 0:3(0:1)
1' Kuliński (karny) 0:1
74' Makowski 0:2
77' Pach 0:3
Rekord: Góra - Profic (56' Sikora), Szędzielarz, Rucki, Żołna - Maślorz, Szymański, Kubica (65' Małyjurek), Sobik - D. Rupa (46' Woźniak), Olszowski (69' Bojdys)
Szombierki: Wiśniewski - Szafrański, Dzido, Ślęzok, Śliwa - Rosiński (79' Lebek), Kasprzyk, Kuliński (84' Mrozek), Stefaniak (71' Pączko) - Pach - Makowski

Żółte kartki: Góra - Kasprzyk

CAŁY MECZ

Po serii słabszych meczy, a także napiętego terminarza można się było spodziewać kilku zmian w składzie Zielonych. Tymczasem trener Górecko w porównaniu z ostatnim spotkaniem w wyjściowej "11" dokonał tylko jednej. Jakub Stefaniak zastąpił Sebastiana Pączko. I to właśnie obchodzący wnet jubileusz 10-lecia gry w barwach Szombierek Stefaniak stał się jednym z bohaterów pierwszej akcji. Mecz rozpoczęło na środku podanie Pacha do Makowskiego, wycofanie do Kulińskiego, a ten z pierwszej piłki posłał długie podanie na skrzydło pod pole karne gospodarzy. Wydawało się, że zakończy się to stratą, tym bardziej, że obrońca spokojnie zagrał głową do bramkarza. Tam jednak Stefaniak ruszył do piłki i Góra sfaulował naszego pomocnika, za co sędzia pokazał mu żółtą kartkę i podyktował rzut karny, pewnie wykonany przez Kulińskiego. Dodało to pewności w grze naszym piłkarzom, gdyż skutecznie odgryzali się gospodarzom, nie oddając im pola. I choć po dośrodkowaniu Stefaniaka Makowski będąc na 5m miał stuprocentową okazję (oddał zbyt lekki strzał wprost w bramkarza), to jednak więcej okazji mieli piłkarze Rekordu, lecz brakowało im wykończenia, bądź sytuację wyjaśniali nasi obrońcy.
Faworyzowani bielszczanie (kursy przed meczem 1.5 na zwycięstwo Rekordu, 5.0 na Szombierki) w przerwie i krótko po niej wprowadzają doświadczonych Woźniaka i Sikorę, stwarzając kolejne okazje. Zaraz po gwizdku Wiśniewski broni strzał w środek, w 54' powinno być 1:1, lecz Olszowski z 5m trafia tylko w boczną siatkę. Sytuacje te przedzielił groźny strzał Rosińskiego z pierwszej piłki po dośrodkowaniu Szafrańskiego - futbolówka minęła spojenie bramki. W 66' Sobik posyła podkręcony strzał z rzutu wolnego tuż obok słupka naszej bramki. I gdy wydawało się, że w końcówce będziemy drżeć o wynik, wyprowadziliśmy dwa ciosy, po których Rekord już się nie podniósł. W 74' wzorcowa kontra, wyjście z naszego pola karnego, Pach do Śliwy, lewy obrońca pognał prawą stroną (!!!) i dośrodkował w okolice 12 metra, tam obaj środkowi obrońcy mijają się z piłką, która spada pod nogi Makowskiego, ten spokojnie przyjmuje i po jego strzale jest 2:0.
Zszokowani gospodarze popełniają kolejny błąd. Góra na 15m łapie piłkę zagraną przez swojego kolegę z drużyny, sędzia dyktuje rzut wolny pośredni. Kuliński zagrywa do Pacha, a ten mocnym strzałem obok muru podwyższa na 3:0. Wynik ten pozwala naszemu trenerowi na przeprowadzenie kolejnych zmian, a w doliczonym czasie gry mogło być 4:0, gdyż Góra z trudem obronił strzał z 10m Pączki.
Za dzisiejszy mecz należy pochwalić całą drużynę, ze szczególnym wyróżnieniem pary Dzido-Ślęzok skutecznie rozbijających ataki Rekordu. A gdy już gospodarzom udało się ich przejść na posterunku był Wiśniewski.
Teraz wyjazdowy mecz ze Swornicą (zagramy bez Kasprzyka - dziś 4 żk) i naprawdę trudno wyrokować, na co stać naszą drużynę. Z ekipy solidnej staliśmy się chimeryczną. Diametralnie dwa różne spotkania w naszym wykonaniu w przeciągu 5 dni są tego najlepszym przykładem.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Potrzebny wstrząs

SZOMBIERKI - PIAST II GLIWICE 0:3(0:1)
44' Ciechański 0:1
90+2 Czekański 0:2
90+3 Tomanek 0:3
Szombierki: Wiśniewski - Szafrański, Dzido, Ślęzok, Śliwa - Rosiński (84' Stefaniak), Kuliński (46' Polak), Kasprzyk, Pach, Pączko - Makowski
Piast II: Szumski - Horvath, Doczekal, Nieves, Kwaśniewski - Izvolt, Dziczek, Kubik (90' Czogała), Jonda (64' Tomanek), Hałgas (81' Gojko) - Ciechański (85' Czekański)

Żółte kartki: Dziczek, Kwaśniewski

Po wczorajszym meczu nie można nadal ukrywać, że nic się nie dzieje. Wiosną zagraliśmy 4 mecze, w których zdobyliśmy raptem 1pkt, strzeliliśmy 3 bramki, ale tylko jedną z akcji!!! Nasza solidna obrona z jesieni straciła wiosną już 8 bramek. Powoli obsuwamy się w dół tabeli, bezpieczna punktowa przewaga zmalała już tylko do 3pkt. O ile w meczu ze Zdzichami do zawodników nie można było mieć pretensji o brak zaangażowania, o tyle wczorajszy mecz obnażył słabość Zielonych. Twardo i nieprzyjemnie grający piłkarze Piasta (niemal w każdym starciu piłkarz Szombierek musiał liczyć się z tym, że dostanie "z łokcia", zostanie szturchnięty, kopnięty, itp - niestety, żaden z naszych piłkarzy takiej fizycznej walki nie podjął) wirtuozami piłki nie są, ale to w zupełności wystarczyło, by nie dopuszczali do zagrożenia pod swoją bramką, a gdy nadarzyła się okazja, to wypunktowali rywala.
Przed stratą pierwszej bramki mieliśmy dwie doskonałe okazje do pokonania Szumskiego, ale najpierw Pączko wchodząc ze skrzydła niemal sam na sam posłał piłkę obok bramki (który to już raz w tym sezonie?), później w zamieszaniu szanse mieli Rosiński, dobijający Pączko (obrońca Piasta wybił piłkę niemal z linii bramkowej), a przekładający piłkę z nogi na nogę Pach dał swym strzałem okazję do skutecznej parady Szumskiemu. Przy wyniku 0:1 goście skutecznie wybijali naszych z rytmu kontrolując mecz, a nasze zagrożenie pod bramką gliwiczan ograniczało się do strzałów z dystansu bronionych przez golkipera Piasta. Stałe fragmenty gry nie przynosiły efektów, poza sprytnie wykonanym rzucie wolnym (Pączko uderzył po ziemi obok muru, ale wbiegający Szafrański nie wiedzieć czemu będąc sam przed bramkarzem postanowił piłkę przepuścić, zamiast strzelić). Końcówka, to dwie skuteczne kontry w wykonaniu Piastunek zakończone bramkami zmienników.
Mamy problem z motywacją. Spinamy się na mocniejsze drużyny i wtedy nasza gra nie budzi zastrzeżeń (vide np. nasze wyniki z rezerwami Ruchu i Górnika w tym sezonie, które miały mocne wsparcie z pierwszych drużyn). Ale w meczach z rywalami, gdzie spokojnie powinniśmy zdobyć 3pkt zawodzimy. Wspomnę tylko porażkę u siebie ze Skalnikiem Gracze, czy ubiegłosezonowe przegrane z absolutną rezerwą Piasta na boisku Carbo, czy porażki w Otmuchowie i Głubczycach.
Inna sprawa, to transfery przed wiosenną rundą. W miarę regularnie gra tylko Polak, ale jest młodzieżowcem i grać musi. Mrozek zagrał 90 minut, Jarnot w dwóch meczach 16 minut.
Konieczne są zmiany i to natychmiastowe. Trener Górecko musi coś wymyślić, bo przed nami kolejne wyjazdy (w środę zaległy mecz z Rekordem, następnie wyjazd do Czarnowąsów), a kryzys trwa.

piątek, 10 kwietnia 2015

Tylko zwycięstwo!!!

SZOMBIERKI - PIAST II GLIWICE
sobota 11 kwietnia, godz. 16:00

W jutrzejszym meczu z rezerwą Piasta musimy myśleć tylko i wyłącznie o zwycięstwie. Wiosną zdobyliśmy tylko 1pkt w 3 meczach, ostatnią wygraną odnotowaliśmy w przedostatniej jesiennej kolejce. Okoliczności do victorii mamy sprzyjające, gdyż pierwsza drużyna Piasta gra również jutro i wątpię, by trener Latal odsyłał do rezerw zawodników pierwszego składu (poza tymi, którzy już się tu zadomowili), jak to miało miejsce ostatnio.
Kibiców gości też bym się nie spodziewał (2 tygodnie temu na Olimpijskiej było ich około 20), gdyż Piast gra jutro u siebie o 18.